W niedzielę wieczorem "Perepłut" dopłynął do Warszawy. Na tratwę oczekiwaliśmy w kilka osób z warszawskiego Greenpeace, przy wejściu do Portu Czerniakowskiego. Wymienialiśmy komentarze "20 minut temu byli przy Grubej Kaśce", "Dlaczego ich jeszcze nie ma?".
Wreszcie Łukasz zdecydował że pojedzie na rowerze na sam brzeg wypatrywać "Perepłuta". "Na trzy minuty przed dopłynięciem dam ci sygnał, żeby uprzedzić kamery" rzucił odjeżdżając. Czekaliśmy i czekaliśmy. Wreszcie sygnał od Łukasza. "Płyną!!!"
Zza krzaków wyłoniła się tratwa i na pełnej prędkości pokonała wejście do kanału portowego. Dodajmy - szerokość kanału była niewiele szersza od naszej tratwy.
Po całym dniu spływu tratwa cumuje wreszcie przy należącej do zaprzyjaźnionej Fundacji "Ja Wisła" barki "Herbatnik". Po powitaniu (dodajmy, chlebem i solą) czas na zasłużony odpoczynek, bo jutro ważny dzień.
W poniedziałek od rana przygotowania do wystawy i konferencji prasowej na barce "Herbatnik". Konferencji ważnej, bo wzięła w niej udział Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz. Podczas konferencji rozmawialiśmy o problemach związanych z zanieczyszczeniem Wisły, zwłaszcza na wysokości Warszawy, która jest największym pojedynczym źródłem zanieczyszczenia Wisły. Przez wiele lat największe miasto Polski zrzucało wszystkie swoje nieczystości wprost do Wisły. Otwarcie w 1991 roku oczyszczalni ścieków "Czajka", a w 2005 także oczyszczalni "Południe" zmieniło ten stan rzeczy, jednak nadal prawie połowa warszawskich ścieków trafia wprost do rzeki. Prezydent Warszawy zapowiedziała jednak, że "Czajka" będzie rozbudowana i oddana do użytku zgodnie z planem, tzn. do końca 2010 roku.
Po konferencji wywiady i zdjęcia. Pani Prezydent odwiedziła też pokład tratwy. :-) Konieczna była jednak interwencja kapitana Marcina, ponieważ z brzegu zauważyliśmy, że pod ciężarem wszystkich fotografów i dziennikarzy zanurzenie "Perepłuta" osiąga swój punkt krytyczny.... Jednak wszystko skończyło się dobrze.
fot. Wojciech Wojciechowski
Po konferencji tratwa udała się na nadbrzeże Wisły na wysokość zamku królewskiego. Znów trzeba było pokonać "wąskie gardło" przy wyjściu z portu. I tym razem udało się to bez większych problemów, jednak oczywiście towarzyszyły temu emocje.
fot. Wojciech Wojciechowski
Płynąc od "Herbatnika" na miejsce cumowania w pobliżu tramwajów wodnych mogliśmy podziwiać widok stolicy w wody - Pałac Kultury czy Zamek Królewski zupełnie inaczej wygladają z tej perspektywy.
Po drodze wzbudzaliśmy zainteresowanie czy to spędzających czas nad wodą warszawiaków, czy też pasażerów tramwajów wodnych. Spotkaliśmy też płynącą w górę rzeki barkę, która to z niewiadomych przyczyn nie mogła się zdecydować z której ze stron nas chce minąć oraz policję wodną, która opłynęła nas kilka razy, po czym spokojnie odpłynęła do pełnienia innych obowiązków służbowych.
Okazało się, że nurt w pobliżu mostu Śląsko-Dąbrowskiego jest na tyle silny, że zacumowaliśmy nieco dalej niż zamierzaliśmy. Pomimo to na brzeg dostaliśmy się bez większych problemów, a miejsce okazało się wystarczająco przydatne do wykonywania koniecznych napraw przed dalszą drogą.
Wieczorem powitalny grill w biurze i niespodzianka dla Marcina - kapitańska czapka :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz