No i wreszcie wypłynęliśmy. Trzy tygodnie ciężkiej i niezwykle wytężonej pracy ekipy budującej "Perepłuta" nie poszedł na marne. Tratwa sunie dumnie po wodzie, co zostało uwiecznione przez ekipę telewizyjną TVN. Zaczynamy na 87 kilometrze Wisły. Przed nami długa droga. Plan na dziś: dopłynąć do 108 km. Przed nami dwie śluzy, opisem pokonywania drugiej kapitan zaczął straszyć załogę tuż po opuszczeniu terenów z jakimikolwiek przejawami cywilizacji. Perspektywa potencjalnego pchania "Perepłuta" i płynięcia ośmiu kilometrów na fali powodziowej bardzo podniosła atrakcyjność spływu, który mógłby zacząć nużyć pięknymi, aczkolwiek monotonnymi widokami. Poznajemy możliwości naszej tratwy. Okazuje się, że równie dobrze możemy płynąć jak należy, tzn. dziobem do przodu, rufą do tyłu, jak i zupełnie odwrotnie a także w poprzek. Pierwszą śluzę minęliśmy zgodnie z oczekiwaniami spokojnie. (relacja z przepłynięcia przez śluzę poniżej, napisana przez Lukasza)
piątek, 18 lipca 2008
Śluza "Przewóz"
Dziś rano wypłynęliśmy z Krakowa. Bez kłopotów dostaliśmy się do położonego kilkanaście kilometrów niżej stopnia wodnego "Przewóz".
Interesujące miejsce. Stopień Przewóz jest jednym ze stopni tak zwanej Kaskady Górnej Wisły. Spiętrzenie wody jakie wytwarza, pozwala na zasilanie pobliskiej huty oraz elektrowni wodnej. Jednak skutkiem tej budowy jest systematyczne obniżenie dna Wisły poniżej stopnia co skutkuje tym, iż podczas niskich stanów poniżej śluzy, wody po prostu nie ma. Tylko dzięki uprzejmości śluzowego, pana Adama Bochenka, jednostki pływające Wisłą, takie jak nasza, mogą przejść przez śluzę. Wymaga to zgromadzenia przez śluzowego znacznej ilości wody powyżej stopnia, a następnie gwałtownego wypuszczenia jej w chwili, gdy jednostka pływająca znajdzie się poniżej stopnia wodnego. Ponieważ za "Przewozem" wody jest tyle co nic (cala woda jest zużywana do celów przemysłowych przez hutę i pobliska elektrownię) obsługa śluzy musiała wytworzyć w ten dziwny sposób falę powodziową, na której popłynęła nasza tratwa.
Szczęśliwie ominęliśmy kamienne rafy, w jakie obfituje odcinek Kraków - Niepołomice, a na których nader często odnoszą rany większe jednostki. Szczęśliwie nasz "Perepłut", unoszony na sześciu tysiącach plastikowych butelek, ma zanurzenie jedynie 15 centymetrów. Dzięki temu niestraszne nam były kamienie i zatopione pnie drzew. Miejmy nadzieję, ze nasza dobra passa potrwa dalej...
Pozdrawiamy z wiślanych wód!
Załoga
Interesujące miejsce. Stopień Przewóz jest jednym ze stopni tak zwanej Kaskady Górnej Wisły. Spiętrzenie wody jakie wytwarza, pozwala na zasilanie pobliskiej huty oraz elektrowni wodnej. Jednak skutkiem tej budowy jest systematyczne obniżenie dna Wisły poniżej stopnia co skutkuje tym, iż podczas niskich stanów poniżej śluzy, wody po prostu nie ma. Tylko dzięki uprzejmości śluzowego, pana Adama Bochenka, jednostki pływające Wisłą, takie jak nasza, mogą przejść przez śluzę. Wymaga to zgromadzenia przez śluzowego znacznej ilości wody powyżej stopnia, a następnie gwałtownego wypuszczenia jej w chwili, gdy jednostka pływająca znajdzie się poniżej stopnia wodnego. Ponieważ za "Przewozem" wody jest tyle co nic (cala woda jest zużywana do celów przemysłowych przez hutę i pobliska elektrownię) obsługa śluzy musiała wytworzyć w ten dziwny sposób falę powodziową, na której popłynęła nasza tratwa.
Szczęśliwie ominęliśmy kamienne rafy, w jakie obfituje odcinek Kraków - Niepołomice, a na których nader często odnoszą rany większe jednostki. Szczęśliwie nasz "Perepłut", unoszony na sześciu tysiącach plastikowych butelek, ma zanurzenie jedynie 15 centymetrów. Dzięki temu niestraszne nam były kamienie i zatopione pnie drzew. Miejmy nadzieję, ze nasza dobra passa potrwa dalej...
Pozdrawiamy z wiślanych wód!
Załoga
Subskrybuj:
Posty (Atom)