Dzień rozpoczęliśmy od przeglądu prasy - oglądaliśmy gazety w których pisali o nas i naszym spływie.
Następnie ruszyliśmy z Płocka do Włocławka. To najbardziej nietypowy odcinek Wisły - jest to zalew włocławski, w przeciwieństwie do dotychczasowej trasy, akwen bardzo szeroki i głęboki. Co się z tym wiąże - na całym tym odcinku musieliśmy się zmagać z dużo większym wiatrem i naprawdę wysokimi falami. Co prawda napotkani żeglarze w Płocku mówili, że ze względu na to, że jest głęboko i nie ma przeszkód, jest to łatwy odcinek. Zapomnieli jednak chyba, że płyniemy tratwą, która by płynąć, potrzebuje prądu rzecznego, a tam nie do końca tak jest.
W konsekwencji zamiast do Włocławka udało nam się dopłynąć jedynie (albo aż) do Dobrzynia, kilkanaście kilometrów przed Włocławkiem. Po drodze musieliśmy robić dwa przystanki aby naprawić uszkodzenia "Perepłuta", spowodowane wysokimi falami. Cały dzisiejszy odcinek był chyba najtrudniejszy z dotychczasowego spływu. Na tak wysokich falach można się było poczuć jak na morzu. Cała nasza załoga zdała egzamin na "wilka morskiego" ponieważ nikt nie skarżył się na chorobę morską.
Po drodze pobieraliśmy też próbki do badań. Szczególnie w miejscach, gdzie przepływaliśmy kilka metrów od wylotów rur ściekowych i gdzie ścieki trafiają bezpośrednio do Wisły.
Ponieważ chcemy nadrobić stracony dziś czas i dopłynąć do Włocławka na rozpoczęcie wystawy, jutro wyruszamy skoro świt, gdyż wtedy woda jest najspokojniejsza, a wiatr najsłabszy.
sobota, 9 sierpnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz